Waszyngton, D.C. — Po tym, jak wczoraj zarówno Izba Reprezentantów, jak i Senat USA przyjęły długo opóźnianą ustawę o jawności akt sprawy Epsteina, trafiła ona na biurko prezydenta Donalda Trumpa do podpisu.
Ustawa zmusza Departament Sprawiedliwości (DOJ) do ujawnienia swoich akt związanych ze skompromitowanym finansistą i skazanym przestępcą seksualnym Jeffreyem Epsteinem.
Izba przegłosowała ją większością 427 do 1, a Senat zatwierdził projekt natychmiast po przekazaniu dokumentu przez Izbę.
Marszałek Izby, Mike Johnson, w środę powiedział, że był “zaskoczony i rozczarowany” decyzją Senatu o przyjęciu ustawy bez zmian, choć przyznał, że środek przeszedł przez Kongres.
Urzędnicy Białego Domu mówią, że Trump podpisze ustawę, gdy formalnie trafi na jego biurko.
Co wydarzy się później, pozostaje niepewne.
DOJ będzie musiał zdecydować, jak udostępnić wieloletnie materiały śledcze — notatki z przesłuchań, akta i korespondencję. Nie jest jasne, ile zostanie wstrzymane pod pretekstem trwających czynności prawnych.
Nagła zmiana stanowiska w Kongresie
Najbardziej rzucała się w oczy szybkość działań. Przez miesiące Trump i czołowe postacie Republikanów wyrażali zastrzeżenia wobec ustawy.
Rzeczniczka Białego Domu Abigail Jackson powiedziała, że Trump obawiał się, iż skupienie uwagi na Epsteinie odciągnie uwagę od jego innych priorytetów.
“Prezydent Trump nigdy nie był przeciwny ujawnieniu akt Epsteina — raczej zawsze był przeciwny temu, by Republikanie wpadli w pułapkę Demokratów i rozmawiali o tym zamiast koncentrować się na historycznych obniżkach podatków, na fakcie, że w ciągu pięciu miesięcy do naszego kraju nie wszedł żaden nielegalny imigrant, oraz na wielu innych osiągnięciach administracji Trumpa na rzecz narodu amerykańskiego” — powiedziała Jackson.
Następnie, we wtorek, opór zaczął ustępować.
Obie izby Kongresu ruszyły szybciej, niż oczekiwano.
Lider mniejszości w Senacie, Chuck Schumer, w środę ponowił swoje żądanie pełnej przejrzystości ze strony Białego Domu.
“Jeśli Donald Trump odmówi współpracy, jeśli odmówi podporządkowania się prawu, Demokraci w Senacie pociągną go do odpowiedzialności. Będziemy sprawować nadzór. Zażądaliśmy przejrzystości” — dodał Schumer.
Najnowsze wydarzenia w długotrwałej sagze związanej z Epsteinem ujawniły napięcia wśród Republikanów. Niektórzy podzielają pogląd Trumpa, że całe zamieszanie odciąga uwagę od innych priorytetów.
Wczoraj jedyny głos sprzeciwu oddał przedstawiciel Clay Higgins z Luizjany.
Jest znany jako zagorzały zwolennik Trumpa i zasiada we frakcji House Freedom Caucus. Przewodzi też podkomisji ds. nadzoru w Izbie, co czyni jego stanowisko bardziej zaskakującym, biorąc pod uwagę, jak bardzo jego komisja często podkreśla znaczenie przejrzystości.
Higgins twierdził, że ujawnienie dokumentów mogłoby narazić osoby, które oferowały alibi lub współpracowały jako świadkowie.
Wszyscy jego współpracownicy się z tym nie zgodzili. Nawet Republikanie, którzy kiedyś mieli podobne obawy, odłożyli je teraz na bok.
Kilku członków Kongresu zwróciło uwagę, że lata odmawiania ujawnienia podstawowych informacji wzbudziły więcej podejrzeń niż jasności.
Nowe ujawnienia pogłębiają konsekwencje
Presja ze strony Kongresu pojawiła się wraz z nowymi rewelacjami.
W ostatnich dniach opublikowano ponad dwadzieścia tysięcy e‑maili z majątku Epsteina, ujawniając nazwiska kilku znanych osób.
Reid Hoffman, współzałożyciel LinkedIn, wydał oświadczenie, w którym ponownie przeprosił za swoje dawne powiązania z Epsteinem. Powiedział, że pliki potwierdzają, iż nie brał udziału w działalności przestępczej.
Większym zaskoczeniem okazał się jednak Larry Summers. Jeden z najbardziej wpływowych amerykańskich ekonomistów ostatniego półwiecza, były sekretarz skarbu i były rektor Harvardu, zrezygnował z zasiadania w zarządzie OpenAI.
Poinformował, że wycofuje się z publicznych wystąpień po opublikowaniu jego e‑maili z Epsteinem.
Co to wszystko oznacza
Gdy ustawa trafia teraz do Białego Domu, uwaga przenosi się na Departament Sprawiedliwości.
Trump powiedział 14 listopada, że poprosi Departament Sprawiedliwości o zbadanie powiązań Epsteina z kilkoma osobami z pierwszych stron gazet.
Prokurator generalny USA, Pam Bondi powiedziała, że wyznaczyła prokuratora federalnego do prowadzenia śledztwa. Ten krok daje departamentowi podstawy, by stwierdzić, że sprawa znajduje się w ramach toczącego się postępowania.
Grupy reprezentujące ofiary zaapelowały o pełne ujawnienie bez redakcji. Argumentują, że każda próba zatajenia materiałów tylko wzmocni wątpliwości, że wpływowe osoby wciąż są chronione.
Demokratyczny senator Richard Blumenthal stwierdził, że miesięczny termin na ujawnienie dokumentów jest rozsądny, choć zaznaczył też, że samo ujawnienie nie wystarczy bez dalszych działań prawnych, gdy zajdzie taka potrzeba.
Bondi powiedziała w środę, że Departament Sprawiedliwości USA udostępni akta ze śledztwa w sprawie Epsteina w ciągu 30 dni.
Przyjęcie ustawy było jednym z rzadkich momentów jedności na Kapitolu i przybliżyło Stany Zjednoczone do zapoznania się z materiałami, które od dawna były chronione przez bariery prawne i biurokratyczną ostrożność.
Gdy kraj czeka na to, co ujawnią akta, dalszy rozwój wydarzeń wpłynie na to, jak społeczeństwo będzie postrzegać jedną z najbardziej wnikliwie analizowanych spraw kryminalnych naszych czasów.
Może to również mieć znaczenie dla ewentualnych dalszych konsekwencji prawnych wobec osób, których nazwiska pojawią się w dokumentach.










