W piątek sąd w Warszawie podejmie decyzję w sprawie ewentualnej ekstradycji ukraińskiego nurka, którego Niemcy poszukują w związku z wybuchami na gazociągach Nord Stream.
Gazociągi Nord Stream już od początku budziły spory między Polską i Niemcami. Warszawa argumentowała, że ich budowa zagraża bezpieczeństwu Europy, zwiększając zależność kontynentu od rosyjskich surowców energetycznych i przekazując miliardy euro do Moskwy.
W tym miesiącu premier Donald Tusk podkreślił, że przekazanie Volodymyra Z. Niemcom nie leży w interesie Polski. Zdaniem premiera problemem nie były wybuchy na gazociągach we wrześniu 2022 roku, lecz ich pierwotna budowa.
Rząd Niemiec nie odniósł się do słów Tuska ani do napięć związanych z tą sprawą.
Jak donosi agencja Reuters, niemiecki dyplomata, który ze względu na delikatność tematu wolał pozostać anonimowy, stwierdził, że wypowiedzi Tuska mogą zaszkodzić współpracy między dwoma kluczowymi sojusznikami Ukrainy.
Z kolei inny dyplomata zaznaczył, że Berlin nie zamierza wszczynać konfliktu z Warszawą i że dochodzenie będzie kontynuowane bez względu na decyzję polskiego sądu.
Prokuratura generalna Niemiec wskazuje, że Volodymyr Z. jest podejrzany o udział w grupie, która umieściła ładunki wybuchowe na gazociągach w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm.
Obrońca Volodymyra Z. odpiera zarzuty. Zawestionował, czy przypadek zniszczenia rosyjskiej własności przez Ukraińca w warunkach wojny powinien być rozpatrywany jako sprawa karna.
Rzecznik prokuratury regionalnej w Warszawie, Piotr Skiba, wskazał, że z prawnego punktu widzenia trudno będzie odmówić wydania Ukraińca Niemcom. Dodał jednak, że ostateczna decyzja należy do sądu w Warszawie.
W Polsce sądy mogą odmówić ekstradycji osób poszukiwanych na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, jeśli istnieje ryzyko naruszenia ich praw człowieka lub toczą się w Polsce postępowania karne w tej samej sprawie.
Warszawa prowadzi własne śledztwo dotyczące wybuchów na gazociągu Nord Stream, w którym Volodymyr Z. jest tam świadkiem, a nie podejrzanym.
We Włoszech, gdzie znaleziono, Serhiia K., kolejnego obywatela Ukrainy zamieszanego w sprawę, sąd uwzględnił apelację i zablokował jego ekstradycję z powodów proceduralnych.




